Odrobina poezji na marzec

 Marzec u myśliwych" miesiącem " szarego pola" zwany, bywa często jeszcze i bardzo mroźny i śnieżny; ale słońce wzbija się coraz wyżej, dzień coraz dłuższy, panowanie wschodnich wiatrów nastaje, a wiosenne porównanie dnia z nocą sprowadza gwałtowne burze i zmienia nagle całą postać widoków natury na ziemi i niebie.

Już to inny ciąg obłoków, inne zawieszenie chmur, inny kolor nieba i we dnie i w nocy, w czasie porannej i wieczornej zorzy.

Jeszcze luty nie zniósł lodów jeszcze, to: „Na świętego Grzegorza idzie zima do morza.”

         Miesiąc to najszerszego rozlewu i panowania wód. Słotne burze i ciepłe wiatry topią nagle śniegi, woda dostaje się najprzód na lody i nim je połamie, nie wsiąka w zamarzłą jeszcze ziemie i zrządza wylewy. Po puszczach i lasach podnoszą się brody, błonia i poniższe łąki, chały i rojsty, odkryte błota i rudki zmieniają się w jeziora. Po większych rzekach ładuje woda; zwierciadło jeziór i stawów podnosi się w górę, a tam nawet gdzie przez rok cały nie wystąpi powódź, grają fale w promieniach wiosennego słońca. Najszersze to panowanie wód, ztąd też i najgłośniejsze panowanie wodnego ptactwa, które teraz z cieplic powraca i wrzawnie stadami na czyste pada zwierciadła.

        

Dzikie gęsi i kaczki dają temu ruchowi początek, a wracające do gniazd bociany zapowiadają powrót błotnego ptactwa. Ptaki obojej gromady, więcej południowej dzielnicy od naszej, morskie i lądowe, przez rok cały u nas niewidziane zresztą, spadają w tym czasie tłumnie i wrzawnie na te same wody, i wciągu całego roku nie żyje błotne i wodne ptactwo tak głośnem i podniesionem życiem, jak teraz, kiedy rade z cieplic wraca, długą podróżą ośmielone, lekkie i żywe, czujne i obrotne, w barwy godowe strojne.

       Ztąd też jest głosem natury na marzec wrzawa ptactwa wodnego i klekot bocianów, a widokiem natury szeroki rozlew wód. I wodne i błotne ptactwo szuka sobie pary, a w miarę jak powoli opada, cichnie wrzawa i wabia ptactwa, a stada na pary rozbite, szukają takrocznej pieleszy, na wierzchowinach, po oczeretach, spławach i osokach, w pobliżu jeziór, stawów, bagnisk i rzek.

       Około św. Józefa Oblubieńca wracają bociany, a po św. Józefie poczyna już i ziemianin wierzyć w wiosnę, bo wiatrem osycha rola.

       Owady i płazy budzą się z zimowego snu, robactwo ziemne i wodne daje znaki życia i wychodzi. W dzień ciepły wylatują już i pierwsze motyle, w noce ciepłe nietoperze, sowy, puchacze i ćmy.

         Kuropatwy niosą jaja, grzywacze, skowronki, głuszce, jarząbki i cietrzewie parzą się; drapieżne ptactwo, które w ślad płochego także już wróciło, zwołuje się krańcem lasów około gniazd takrocznych. Pod koniec miesiąca powraca już i słomka; wcześniej jeszcze zapada bekas na błota, a pisk kulików odzywa się we dnie i w nocy od wybrzeży wód. Tu poczyna się już ciąg żurawi, które nizko jeszcze ponad ziemią ciągną, a dzikie łabędzie i pelikany spadają stadami na wielkie stawy i stepowe jeziora.

         Polowania w kniei niema już w tym czasie, bo "marzec nie tropi" i na "szarem polu" w końcu ni śniegu ni rosy.

       Odyniec i wycinek odstrzelił się już od stada i ryje się w gęstwiny, a samury szukają w podszytych ostępach bezpiecznego dla siebie barłogu. Takroczne warchlaki zbiedniały do reszty od zimna i słoty; więc na dziki polowania niema.

       Jeleń stoi przy stadzie w gęstwinach, tajaniem śniegów i lodów i wylewem wód skupiony; więc polować na niego nie można. Jelonki zrzucają rogi w tym czasie. Sarny trzymają się w przylaskach, a sarniuk czemcha obrosłe swe rogi o drzewa ociera łyko. W blizkości tych stanowisk, po korze drzew znacznych, wypada szukać uronionych rogów jelenich, z jelonków młodych i starych jeleni, chociaż trudniej je znaleść na szarym polu, niż po śniegu.

         Gdzie ze szkodą innej zwierzyny rozmnożyły się lisy, tam poluje się jeszcze na nie na jamach z jamniki i stawia się żelaza.

       Borsuk wychodzi nocą na żer, wyjąwszy burzliwe noce, ale borsucze jamy potrzeba ochraniać, bo borsuk żywi młode w tym czasie. Stare szaraki maja już młode, m a r c z a k a m i zwane, 2-4; szlachecka kuna 3-4; żbik 4-6 kociąt, które się ślepo rodzą.

       Właściwe polowanie jest w tym czasie już z łodzi na wodne ptactwo, gdzie po temu pole. Kaczki bija się także na wabia, lecące na strzał.

      Do świtu wyprawia się myśliwy na głuszce i jarząbki do lasów zacisznych, gdzie się wabią i wabione burczą. Cietrzew przebywa najczęściej w tym czasie w leszczynach. Biją się także grzywacze i dzikie gołębie.

       Wieczorem ciepłym rozstawiają się po polanach leśnych i przehalinach myśliwi, jeżeli się już ciąg słomek poczyna, a chrzypienie lecącej słomki, to już prawdziwy głos wiosny.

       Kolor też lasów liściastych poczyna się już z oddalenia mienić i przechodzić z czarnego w brunatny; leszczyny, osiki i wierzby kwitną; na iwie narastają lub pękają kotki; śnieżne i ranne cebulki, klują się z pod pleśni; brzęk muszek słychać już ciepłem wieczorem w powietrzu, a pierwsze pszczoły błąkają się już koło iwiny, gdy słońce przygrzeje.

       Jeżeli koniec marca jest mglisty, to wróży sobie myśliwy, że będzie rok dobry na wodne i błotne ptactwo. Ile mgieł po 25tym, tyle powodzi letnich na rzekach liczy z trwogą na przyszłość ziemianin.

       Kiedy myśliwy zobaczy pierwszego bociana, już pęk zimowych skórek ma być wyprawiony i w ciemnym lecz suchym zawieszony miejscu.

       Kto ma bystre oko i słuch dobry, dla tego przynosi każda chwila dnia i nocy ostatnich dni marca nowe życie. Już to wszelkie ptactwo wracające z cieplic ciągnie właściwie nocą; ale drobne tylko nocą, kiedy większe ptactwo s z n u r o w e i k l u c z n e i na dzień wędrówkę swoję przeciąga. Wylewy wód i rzek większych są tu głównie, jak się zdaje, wskazówką, bo na nie to kieruje się ptactwo w swej podniebnej podróży. W powszechności spuszcza się nawet kluczne i sznurowe stróżliwie na wody lub błonia, wracając do ziemi; ale drobna ptaszka przybywa nocą niepostrzeżona, a kiedy się ja o świcie posłyszy lub zobaczy, to już znalazła stanowisko swoje- t r z c i n n a wraca do trzciny, b ł o t n a do błota, n a d b r z e ż n a do brzegu, g a j o w a do krzewu, s a d o w a do sadu i szpaleru, m u r o w a do muru, p ł o t a do płotu, a s t r z e s z n a do strzechy, i krząta się do razu po swojemu, i ledwo że spadła, już znalazła swoje żerowisko, odwiedza takroczne gniazdo, radzi nad niem, poprawia je, albo szuka miejsca i statku na nowe.

       Każdym dniem tedy przybywa więcej głosów w naturze i z nagich jeszcze gałązek odzywa się już chór śpiewaków wcześniejszych, nad któremi głos ziemby i szczygła panuje. Drobna ptaszka ciągnie nocą bo płocha, strzeże się drapieżców, które na nią w te pędy biją, żeru szukając.

       Wszelkie, te i owe, są strojne w godowa szatę; jakoż przebywszy morza i zatoki morskie gromadnie, rozbijają się nad stałym lądzie na pary, albo ciągną pojedynczo i szukają sobie pary w lądowej podróży, lub przybywszy do gniazd rodzinnych na ziemi.

       Ztąd są głosy ptactwa wiosną, już pod koniec marca, najsilniejsze, a wszytek głos jest głosem nowego życia i nadziei. Nie słychać ani głosu troski jeszcze, ani smutku, ani trwogi, które się później dopiero odżywają, gdy w gnieździe odnowionem kłują się pisklęta.

Fragment poezji Wincentego Pola z książki pt. "Rok Myśliwca" (pisownia oryginalna)

 

Kalendarz wydarzeń

No event in the calendar
Pn Wt Śr Cz Pt So N
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31

Fazy księżyca

Zapisz się na polowanie